Od wielu lat w świecie ortopedów toczy się dyskusja dotycząca przewagi szybkiej interwencji chirurgicznej nad postawą wyczekującą w przypadku ostrej niestabilności przedniej kolana. Analizując odległe wyniki leczenia operacyjnego „na ostro”, jak i w trybie odroczonym, a także wyłącznie leczenia zachowawczego, odnosi się wrażenie, że nie ma idealnej decyzji, jak również nie ma przesłanek do dogmatycznych stwierdzeń w sprawie urazowego uszkodzenia więzadła krzyżowego przedniego (ang. anterior cruciate ligament – ACL). Nie można oprzeć się wrażeniu, że decyzja o leczeniu „na ostro” podejmowana jest najczęściej w tzw. ośrodkach sezonowych zlokalizowanych w kurortach narciarskich, jak również tam, gdzie lokalna konkurencja chirurgiczna jest wzmożona. Z drugiej strony sami pacjenci wyposażeni w szeroką wiedzę internetową często stymulują chirurga do szybkiego załatwienia problemu. Nie jest również tajemnicą, że chirurdzy lubią takie operacje, jak rekonstrukcja ACL, która daje szybki efekt i dużo zadowolonych pacjentów przy niewielkiej liczbie niezadowolonych. Patrząc jednak krytycznie na odległe skutki działań lekarzy, decyzje o leczeniu chirurgicznym powinno oprzeć się na odwiecznym primum non nocere.
Z drugiej strony powszechnie wiadomo, że stan niestabilności przedniej prowadzi do wtórnych uszkodzeń stawu kolanowego, najczęściej w postaci uszkodzenia łąkotki przyśrodkowej. Zdaniem wielu autorów jest to początek procesu degeneracyjnego określanego jako knee cascade, który nieuchronnie kończy się
artrozą kolana [1, 5].